Page 16 - LOCH UDAWANEJ NIEWIEDZY. Polityczność Policji, CBA i prokuratury.
P. 16

względnie zaś tym, co jest w polu zainteresowania podmiotu i w stosunku do czego przyjmuje on postawę apolityczności. Czy moglibyśmy więc mówić o obojętności w aspekcie braku świadomości? Wydaje się to być zasadne, bowiem jednostka nie- wiedząca o istnieniu czegoś, nieświadomie przyjmuje wobec tego taki stosunek. Innymi słowy mówiąc obojętność jest tu konsekwencją braku wiedzy na temat egzy- stencji jakiegoś aspektu sfery społeczno-polityczno-ekonomicznej i miałaby podłoże neutralne w swej istocie. Idąc tym tokiem rozumowania, a nie chcąc poprzestać na dychotomicznym podziale, można wskazać na istnienie form pośrednich, mianowi- cie – pewnej nieświadomości w świadomości jednostki. Świadomość, co do aspektu czym jest polityka (także wyobrażenia, co do tego czym ona jest lub czym powinna być) i nieświadomość niuansów w określonych jej dziedzinach. Obojętność mogłaby być więc ucieczką odbiorcy przed tym, co niepojęte, niejednoznaczne, gdyż ze swej natury wielopłaszczyznowe, złożone, skomplikowane (za przykład niech posłużą zawiłe w swej naturze i często niezrozumiałe dla odbiorców aspekty prawne odnoszące się do reformy służby zdrowia, finansów publicznych, administracji). Byłaby więc ona formą odrzucenia tego, co nastręcza zbyt wielu problemów analitycznych. Można byłoby ją także określać jako element wycofania w wyniku braku umiejętności wie- lopłaszczyznowego postrzegania zjawisk politycznych lub niemożności poradzenia sobie ze zbyt wieloma interpretacjami danego zagadnienia, zwłaszcza gdy jednostka posiada wystarczającą wiedzę w danej dziedzinie, ale niekoniecznie już kompetencje do podjęcia wielowymiarowej analizy ich zasadności. To skutkowałoby z kolei albo uruchomieniem powyższego schematu odrzucenia albo ucieczką awaryjną poprzez przyjęcie postawy skąpca poznawczego.
Przyjrzyjmy się powyższym definicjom apolityczności także w kontekście akcentowa- nej w nich kwestii obojętności wobec polityki tudzież aktualnych zdarzeń politycznych. Nasuwa się tutaj pytanie, czy przyjęcie takiej konstrukcji pojęciowej nie zniekształca samej kategorii apolityczności? Jak bowiem winno się w tym kontekście rozumieć ów brak zainteresowania? Czy autorzy powyższych definicji nie dokonali swoistego rodzaju redukcji pojęcia poprzez narzucenie odbiorcy linii demarkacyjnej pomiędzy tym, co należy do sfery polityki a tym, co do niej nie przynależy? Mielibyśmy więc tutaj do czynienia z kontynuacją dychotomicznego podziału prowadzącego do ob- jaśnienia tego, co niepolityczne przez pryzmat tego, co polityczne. Czy jednak takie podejście nadal jest słuszne? Rodzi to moje wątpliwości. Zwłaszcza iż „materia spraw politycznych nie jest określona w sposób substancjonalny, to znaczy jako pewna względnie wyodrębniona dziedzina państwowej i społecznej aktywności, lecz jako modalność rze- czywistości społecznej”1. Toteż bezrefleksyjne przejmowanie założeń, mających swoje uzasadnienie w określonym czasie i przestrzeni historyczno-społeczno-kulturowej, i próba uczynienia z nich fundamentu dla współczesnego rozumienia zagadnienia apolityczności, wydaje się być mocno wątpliwa intelektualnie. Legitymizowanie
1 Utrat-Milecki J. (1997), Polityczność przestępstwa, Warszawa: Instytut Profilaktyki Społecznej i Resocjalizacji Uniwersytetu Warszawskiego, s. 17.
14


































































































   14   15   16   17   18