Page 17 - LOCH UDAWANEJ NIEWIEDZY. Polityczność Policji, CBA i prokuratury.
P. 17

dychotomicznego podziału na to, co polityczne i na to, co niepolityczne przekreśla złożoność problematyki i stawia poza marginesem dynamikę zmian, których nie- uwzględnienie petryfikuje błędne bądź niepełne rozumienie tej kategorii. Prowadzi to do posługiwania się zubożałą skalą oceny tego zjawiska, jaką jest oś odciętych, przy wyeliminowaniu osi rzędnych, tym samym zaś obszaru przenikania się sfery politycznej i niepolitycznej (nawet przy założeniu ich sztucznego wygenerowania). Takie podejście do zagadnienia, nie tylko pomija kwestię stopniowalności polityczności i niepolityczności, lecz także sugeruje, iż sfery te są całkowicie samowystarczalne i nie potrzebują swojego wzajemnego istnienia, co implikuje brak jakiejkolwiek współza- leżności. Nasuwa się więc pytanie, jak skategoryzowalibyśmy jakieś zjawisko, które wcześniej ujęlibyśmy jako przynależące do sfery polityczności lub niepolityczności, w momencie wystąpienia i postępującej jego niejednoznaczności? Być może jednak właściwiej postawione pytanie sprowadzałoby się do tego, jakie zabiegi należałoby zastosować, by fakt ten zagłuszyć milczeniem? A może wręcz odwrotnie. Nie tylko zostałby on zauważony, lecz posłużyłby do wskazania, czy więcej jest w danym zjawisku polityczności czy niepolityczności, co umożliwiłoby ewentualne zakwalifi- kowanie go do przeciwnej, niż przy wejściu pierwotnym, sfery, czyli wskazanie jego odmienności i unicestwienie poprzez ubranie w szaty nowego pojęcia. To z kolei nie tylko utrzymywałoby, ale i wzmacniałoby odrębność tych sfer, stanowiąc jednocześnie uzasadnienie dla ich ostro akcentowanej odrębności.
Przypatrzmy się temu problemowi także z drugiej strony. Profesor Mirosław Kar- wat w tekście Polityka i apolityczność uczula, iż „w wersji mniej radykalnej, a zarazem bardziej realistycznej przyjmuje się do wiadomości samo istnienie takiej zależności (rów- nież jako zjawiska niezamierzonego, uwarunkowanego obiektywnie), ale postrzega się ją asymetrycznie albo zgoła jednokierunkowo, wyolbrzymia się wpływ jednej ze stron (sfer) na inne. Zatem apolityczność ma być wyrazem niepokoju z powodu dominacji polityki nad innymi sferami, którą traktuje się jako oczywistą i niekorzystną”2. Przyjęcie takiego rozumienia apolityczności narzucałoby więc postrzeganie polityki w jej wymiarze negatywnym. Byłoby zatem konstrukcją niepełną, a raczej mocno wybiórczą, bowiem wychodzącą od tego, co polityczne jako całości, a przez swoją definicję tworzącą nową definicję tego, co polityczne tylko w jednym jej aspekcie, przez co utrzymującą podział dychotomiczny w wymiarze aksjologicznym. Między innymi na tym polega niedoskonałość kontynuacji rozróżnienia: polityczne – niepolityczne. Ponadto wszel- kiego rodzaju granice mają charakter sztuczny, a ich racją istnienia jest przybliżenie odbiorcy określonego zagadnienia, jednak na poziomie ogólnym. Pełniejsze zaś jego objaśnienie może się odbyć dopiero wówczas, gdy tak wyodrębniony byt, ponownie usytuujemy w kontekście społeczno-polityczno-ekonomicznym, odzwierciedlając złożoność oddziałującego na niego środowiska w jego analizie. Wtedy możemy mó- wić o pewnego rodzaju wyjaśnieniu, nie zaś o sztucznie wygenerowanym pojęciu.
2 Karwat M., Polityka i apolityczność [w:] Szyszkowska M. (red nauk.) (1991), Interpretacje polityki, Warszawa: ISP.PAN, s. 27.
15


































































































   15   16   17   18   19